środa, 13 czerwca 2012

Przypadkowa (nie)znajomość (~1~)

To było słoneczne popołudnie. Dzieci wracały ze szkół do domów lub były w drodze na dodatkowe zajęcia. Na ulicach panował zgiełk. Seul to wielkie, zatłoczone miasto. Czasami w nieustającym hałasie trudno usłyszeć własne myśli. Każdy gdzieś się śpieszył. Tłumy Koreańczyków biegły przed siebie. Każdy miał swój cel. Wszyscy dokądś dążyli. I tak też było z RiGi. W tej właśnie chwili jechała na swoim brzoskwiniowym rowerze wzdłuż alejki seulskiego parku. Jakby na przekór wszystkim nigdzie się nie spieszyła. Udało jej się wcześniej wyjść z uczelni i teraz miała więcej czasu na podróż do pracy. Jechała powoli patrząc w niebo. Nagle rower gwałtownie się zatrzymał. RiGi przerażona patrzyła na siedzącego przed nią na ziemi chłopaka. Szatyn o ciemnych oczach trzymał się za głowę.
- Nic ci nie jestem !? - dziewczyna szybko zeszła z roweru i nawet nie stawiając go na stopce, a jedynie rzuciwszy go na ziemię podeszła do nieznajomego.
- Nie, nie... Wszystko w porządku ! - odpowiedział chłopak szeroko uśmiechając się do panienki Hwang.
- Przepraszam cię bardzo... Zapatrzyłam się i tak jakoś...
- Nie, naprawdę... Wszystko w porządku. Zdarza się... - przerwał dziewczynie nieznajomy.
Wstał, podniósł jej rower i stawiając go porządnie życzył miłego dnia oraz poprosił by następnym razem bardziej na siebie uważała. Pożegnał się i poszedł dalej swoją drogą.
RiGi była w szoku. Długo patrzyła na odchodzącego chłopaka jednak przypomniało jej się co ma do zrobienia i wsiadając na rower ruszyła w dalszą drogę. Cały czas myślała o nieznajomym, którego przez przypadek potrąciła. Dręczyły ją wyrzuty sumienia....

Po niespełna 15 minutach panienka Hwang była na miejscu. Odstawiła swój rower i weszła do cukierni.
To miejsce zawsze pięknie wyglądało. Wiśniowy kolor ścian, wnętrze pełne kolorowych kwiatów.
Wielkie okno wpuszczało do środka dużą dawkę światła przez co było tam bardzo przyjemnie, szczególnie w takie piękne dni jak ten. Okrągłe stoliczki oraz białe krzesełka dodawały cukierence elegancji. Na każdym stoliku kolorowe kwiaty. Obok była lada, zza której wychylała się właśnie MiYoung... Słodki zapach ciastek oraz mocny aromat kawy zapraszał klientów do środka...
RiGi uwielbiała to miejsce. Nawet gdy humor jej nie dopisywał czuła, że po wejściu do tej cukierni wszystkie troski znikają. Tak było i teraz. Od razu zapomniała o niefortunnym wypadku w parku i zakładając swój miętowy fartuszek zabrała się do pracy....

Kilka godzin później zbliżał się koniec pracy. RiGi stała opierając się o blat i patrzyła na uśmiechniętych klientów. W tej chwili MiYoung zawołała ją do siebie.
- Jeszcze tylko dwa ostatnie zamówienia i możesz iść do domu. Para przy ścianie prosi dwa torciki i dwie kawy, natomiast pan przy oknie zamówił kolejną mrożoną kawę.
- Jasne, już się robi ! - dziewczyna uśmiechnęła się i po kilku przygotowaniach ruszyła z zamówieniami do stolików.
Podeszła do mężczyzny przy oknie. Był to młody Koreańczyk. Jego karmelowe włosy i piękne oczy zwróciły uwagę RiGi. Chłopak był wyraźnie zamyślony. Trochę jakby znudzony wpatrywał się w ludzi za oknem.
- Bardzo proszę - panienka Hwang podała mu mrożoną kawę i uśmiechnęła się.
Nieznajomy nie raczył nawet odwrócić swojego wzroku. Dalej wpatrzony w okno sprawiał wrażenie jakby nic do niego nie docierało. Był jakby w innym świecie.
RiGi po prostu odeszła. Zdjęła swój fartuszek. Ubrała sweter i pożegnawszy się z MiYoung wyszła przed cukiernię. Właśnie zaczęło padać jednak dziewczyna nie miała ze sobą parasola, ani nic przeciwdeszczowego. Pomyślała, ze po prostu pośpieszy się i szybko pojedzie do domu. Podeszła do stojaka na rowery i już chciała odpiąć swoją kłódkę kiedy zadzwonił jej telefon.
- Słucham ?
- Czy to pani Hwang RiGi ?
- Tak, zgadza się.
- Dzwonię z Centrum Medycznego KyungHee. Pani babcia właśnie została tutaj przywieziona. Proszę jak najszybciej przyjechać....
- Dobrze, zaraz będę - odpowiedziała przestraszona dziewczyna i skończywszy rozmowę rzuciła się szybko aby odpiąć rower. Jednak jak na złość kłódka wcale nie chciała się otworzyć. RiGi próbowała z całych sił ale kluczyk ani drgnął. W tej samej chwili z cukierni wyszedł chłopak o karmelowych włosach. Podszedł do stojaka, popatrzył na siłującą się z kłódką dziewczynę, wyjął swój rower bez najmniejszych problemów i po prostu odjechał. Panienka Hwang stała jak wryta....
- Bardzo dziękuję, nie trzeba było... - powiedziała ironicznie sama do siebie.
RiGi dalej próbowała otworzyć kłódkę. Nagle kluczyk przekręcił się i szczęśliwa dziewczyna popędziła do szpitala nie zwracając uwagi na ulewę. Bardzo pędziła więc po kilku minutach była na miejscu. Przemoczona do suchej nitki wbiegła do środka nie zważając na zdziwione miny innych ludzi. Wystraszona siostra, która była na dyżurze szybko udzieliła jej informacji. RiGi pobiegła korytarzem i w końcu trafiła na lekarza.
- Pani Hwang ?
- Tak. To pan zajmuje się moją babcią ?
- Zgadza się. Zapraszam panią do mojego gabinetu.
Dziewczyna poszła za lekarzem. Weszli do gabinetu i kiedy usiedli lekarz od razu kontynuował :
- Niestety teraz nie są możliwe odwiedziny. Pani babcia jest w ciężkim stanie i leży nieprzytomna. Z wizytą będzie pani musiała poczekać przez najbliższe dwa dni.
RiGi bardzo przeraziła ta wiadomość.
- Czy mogę wiedzieć coś więcej ?
- Pani babcia jest w podeszłym wieku. Jakikolwiek stres czy wysiłek nie działa na jej korzyść. Trafiła do nas z dusznościami. Ale zaraz po tym zemdlała. Robimy teraz serię badań. Więcej dowiemy się zapewne jutro. Na razie tylko tyle mogę pani powiedzieć. Jej stan pomimo tego, że jest ciężki to jednak stabilny. Trzymamy rękę na pulsie. Proszę się nie martwić i przyjść jutro.

- "Proszę się nie martwić".... Stać go tylko na tyle ? - mówiła do siebie RiGi. W głębi duszy wiedziała, że to nie jego wina i lekarze bardzo się starają.... Teraz mogła jedynie czekać.
Wyszła przed szpital, wzięła swój rower i ruszyła w drogę powrotną. Cały czas myślała o babci i o tym co powiedział jej lekarz. Obwiniała samą siebie... Wciąż dręczyły ją myśli typu - "to moja wina...", "powinnam była jej bardziej pomóc", "przeze mnie miała tyle na głowie, a ja zostawiłam ją z tym samą..."
Po pewnym czasie dojechała. Był już przed domem. Odstawiła rower i podeszła do wejścia. Cała przemoczona wyjęła swoje klucze i próbowała otworzyć drzwi kiedy nagle kluczyki wyślizgnęły jej się z dłoni. Schyliła się po nie cały czas stojąc w deszczu jednak nagle poczuła jakby coś zasłoniło ją przed ulewą.
Podniosła głowę i ujrzała znajomą twarz....

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Fiu fiu fiu.... Trochę się rozpisałam xd Mam nadzieję, że nie zmęczycie sobie za bardzo oczu ^^ No i, ze was nie zanudzę :3 To moja druga notka i jakby pierwsza taka na poważnie więc czekam na opinie.
Mam nadzieję, że się podoba i nie zawiodłam was... :)

8 komentarzy:

  1. Omomomo. Boskie. Wszystko dopracowane i wydać, że dużo w to pracy włożyłaś. "Na razie tylko tyle mogę pani powiedzieć. Na razie jej stan pomimo tego, że jest ciężki to jednak stabilny. " Tylko to powtórzenie rzuca mi się w oczy, a tak to nic chyba nie ma. Naprawdę nie mogę uwierzyć, że to dopiero druga notka ^ ^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To faktycznie przeszkadza... Po prostu trochę się śpieszyłam i zapomniałam wprowadzić poprawki xD Ale pomysł na tę notkę miałam już w głowie od jakiegoś czasu więc może "trochę" dopracowana była :D Ale ogólnie z każdą notką idę na żywioł xD

      Usuń
  2. ale ciekawe !
    masz do tego talent dziewczyno ^^
    czekam na kolejny ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :) Masz talent ^^ Piszesz ciekawei i takim poetyckim a jednak zrozumiałym językiem >.< Czekam na więcej.


    Zainspirowałaś mnie i mam pewien pomysł :)

    zapraszam do mnie:
    secreet-love-world.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć... Uwielbiam to opowiadanie... Czekam na ciąg dalszy...
    A tak, właśnie, miałam pytać..
    Jakimi problemami RiGi obciążała swoją babcię?
    i...
    Kto był przy jej drzwiach?

    Poza tym... zapraszam na mojego bloga...

    opowiadania-z-shinee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę ^^
      Są to problemy codzienne. Wiesz, RiGi mieszka u babci (a jak to z babciami bywa ^^) wszystkie domowe obowiązki bierze ona (babcia) na siebie. Sprząta, pierze, gotuje dla dwojga i bardzo stara się dogodzić swojej wnuczce. Na pewno w pewnym stopniu chce jej wynagrodzić stratę rodziców.
      A kto stał przy drzwiach wyjaśni się w następnej części :P Mam nadzieję, że w ten sposób będziecie bardziej na nią czekać :)

      Usuń