Na miejscu odnalazła lekarza i po krótkiej rozmowie była już pod salą 224. W pierwszym momencie zawahała się... Sama nie wiedziała dlaczego. Ale po chwili nacisnęła klamkę i weszła do środka. Przywitała babcię uśmiechem. Chciała by babcia widziała ją taką i taką zawsze pamiętała. Jednak był to sztuczny uśmiech. W tym momencie łzy napłynęły jej do oczu. Powstrzymała się od płaczu....
- Babciu ! - krzyknęła z daleka.
Na łóżku leżała blada postać. Wyraźnie wykończona, ale przytomna. Kiedy RiGi do niej podeszła jedynie odwróciła lekko głowę i uśmiechnęła się.
- Kochana RiGi... Co u ciebie słychać ? Jak się miewasz ? - zapytała ledwo mówiąc.
Panienka Hwang nie wytrzymała. Nie powstrzymała płaczu i teraz łzy jak grochy leciały jej po policzku.
- Babciu, co się stało ? Czy coś cię boli ?
- Jak miło, że do mnie przyszłaś. Jest wszystko dobrze. Naprawdę już mi lepiej.
- Babciu, przepraszam to wszystko moja wina.Odpoczywaj, zostanę przy tobie.
Kobieta była bardzo zmęczona, po chwili zasnęła.
Minęło kilka godzin, a RiGi nadal była w szpitalu. Wiedziała, że za parę minut powinna być w pracy. Ale nie chciała nigdzie iść, nie chciała zostawić babci. Wtem do sali 224 wszedł lekarz prowadzący.
- Niestety teraz musimy zabrać pani babcię na kilka dodatkowych badań aby być pewnym swoich przewidywań. Nie jestem w stanie teraz pani nic powiedzieć. Wyniki na razie pasują do dwóch schorzeń. Jedno z pewnością gorsze od drugiego. Dlatego te dodatkowe badania pomogą nam któreś z nich wykluczyć.
- Dobrze. Ale czy mogę tutaj zostać i na nią poczekać ?
- Może pani. Jednak nie wiem czy jest jakikolwiek sens. Badania zajmą trochę czasu. Lepiej jeśli pani pójdzie do domu odpocząć i wróci tu innym razem, na przykład jutro.
- Dziękuję za wszystko.
Pożegnała się i wyszła ze szpitala. Wiedziała, że lekarz ma swoje racje, a ona sama i tak musiała teraz śpieszyć się do cukierenki, w której też miała pewne zobowiązania.
Po kilku minutach jazdy brzoskwiniowym rowerem była już w pracy. Cukiernia była pełna klientów. Co więcej, w tym samym miejscu co wczoraj siedział młody Koreańczyk o karmelowych włosach.
RiGi założyła swój miętowy fartuszek i ruszyła do pracy. Wszystko szło jej bardzo żwawo. Po jakimś czasie znalazła chwilę przerwy. Wtedy podeszła do niej MiYoung :
- Ten chłopak przy oknie wypił już dzisiaj trzy kawy mrożone. Przychodzi tutaj i przesiaduje codziennie po kilka godzin, tak jakby nie miał nic innego do roboty...
- Cóż, nie zrobił na mnie dobrego pierwszego wrażenia - RiGi popatrzyła na chłopaka.
W tej samej chwili on odwrócił się w jej stronę. Popatrzył na nią swoimi ciemnymi oczami, wstał, zapłacił i wyszedł. Dziewczyna była trochę zmieszana. Cała sytuacja wyglądała dosyć dziwnie. Jednak nie zaprzątała sobie tym głowy.
Ruch w cukierni tego dnia był ogromny, dlatego też dziewczyna skończyła pracę bardzo późno. Ale w końcu mogła spokojnie zdjąć fartuszek i udać się w drogę do domu. Kiedy na swoim rowerze dojechała na miejsce od razu rzuciła się na łóżko... Chciała już iść spać.. Zamknęła oczy i już prawie pogrążyła się we śnie kiedy nagle zadzwonił telefon:
- Pani Hwang RiGi ?
- Tak.
-Dzwonię z Centrum Medycznego KyungHee...
Niestety nie mam dla pani dobrych wiadomości....
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ah, ostatnio w szkole dużo popraw, więc trochę się przedłużyło ^^
Mam już plan na dalszą część historii i zdradzę wam, ze nie zabraknie tu przystojnych chłopaków SHINee :3
Dlatego - bądźcie cierpliwi ! Poza tym proszę was o pomoc w rozsławieniu bloga :D Każdy nowy, aktywny czytelnik będzie tu mile widziany. Komentujcie, obserwujcie i się historią delektujcie ! ^^